
Zadzwonił do mnie znajomy o imieniu Krystian z powalającą propozycją. Z propozycją nie do odrzucenia. Z propozycją tak nęcącą i tak potencjalnie lukratywną, że zachodzę w głowę, co ja tu jeszcze robię.
Otóż, jak się okazuję, cały ten mój blog to jedno wielkie nieporozumienie. Kompletna bzdura. Droga donikąd. Literatura? Sens życia? Błagam. I jednocześnie żegnam. Żegnam wszystkich moich siedemnastu czytelników (czyli Szanownych Państwa, do których też wg znanych blogerów, nie powinnam się tak zwracać) i biorę się, jak radzi Krystian, za prawdziwe blogowanie.
Zaczynam więc jeszcze raz, zupełnie inaczej, nareszcie właściwie:
Siemaneczko, kochane moje misiaczki!
Jestem dziś ubrana w:
Dres kolor szary, z czerwonym napisem na pośladkach. Nie powiem, jaki to napis, bo to (hi, hi, hi) brzydkie słowo po angielsku na f. Dres jest firmy jakieś fajnej, ale nie wiem jakiej , bo metka odpadła jeszcze przed zakupem w lumpeksie.
Wyżej – to jest nad dresem – mam fajniusią koszulkę z haemu, kupioną na wyprzedaży pięćdziesiąt procent na wszystkie zniżki pięćdziesiąt procent mejd in Kambodża. Koszulka jest naprawdę super seksi, szczególnie dlatego, że pruje się pod pachą lewą i w praniu zawirowały jej się symetrie, a to jest mega faszyn.
Na koszulkę założyłam sweter, kolor czarny, czarny sweter masthew, w świecie mody każdy to wie. Sweter mi trochę oblazł, bo właśnie wstałam z łóżka po odsypianiu kaca, ale wciąż zachowuje się fresz.
Na uwagę zasługują jeszcze moje kapcie z Lidla, są naprawdę milusie kawai, mają taki śliczny szlaczek (gwiazdki!) na spodach. Na prawy spadł mi chyba niedopałek i zrobiła się dziura, a dziura w kapciu jest czymś, co poważnie polecam wszystkim faszynetkom, które znają się na modzie i lubią dobry luk.
Tymczasem lecę się przebrać (zdjęcie), by znów walnąć w kimę, jak wstanę to napiszę o kosmetykach, których użyję. Wybaczcie, teraz jeszcze nie mam za bardzo o czym pisać, bo jeszcze za wiele nie użyłam.
Ściskam i z góry dziękuje za komcie!
Ślicznie, loffciam!
Zapraszam do mnie.
😛
Zaje… ups, nie to słowo.
Ty to nawet ripostę ubierzesz w szary dres z napisem. Pięknie!!!
Ale teraz już wróć, będę grzeczna;)
Kiedy będzie post o diecie?
Monika:
https://kubrynska.com/2012/08/08/08-08-2012-zero-kobiety-tzn-kalorii/
Tak czytam o tym prawdziwym blogowaniu, że jedyną najlepszą blogerką jest Kasia Tusk, a prawdziwych blogerów nie ma, no może oprócz wiodącej elity, zarabiającej na blogerkach pasztetach, które wchodzą i nakręcają liczniki reklamowe.
bloguś? Kasia Tusk, Perfekcyjna Idiotka i ten mały koleś od ogrzewania – wielka ściema, tak, coraz częściej mam wrażenie, że ludziom robi się pasztet z mózgu. I wyśmiewa się ich, bo tak, a co!
Ściskam i zajrzyj do mnie… bardzo ciekawie jest u Ciebie,
noż… nie używam wulgaryzmów!
Łoj żesz ! Jak tu się tak porobiło to będzie trzeba odlubić;)
Chociaż brakowało opisu pogody i zdjęcia śniadania…więc jest szansa, że TEN eksperyment się nie uda! So, keep swimming:))
Pierwszy blog modowy, z którym się zwiążę na dłużej. You go girl!
A to słowo na F to Frytki, prawda?
dzis prawdziwych blogerow juz nie ma, tylko koni, tylko koni, tylko koni, tylko koni zal…
Qbrynska sie szpszedaua!
hehehehehe, pięknie podsumowane. 🙂
pewnie od Lidla dostala kupe szmalu za te reklame
Kubryńska szafiarką. W końcu!
PS. Genialne 🙂
Ja nawet zwykłym blogierem nie jestem (a co dopiero prawdziwym), dlatego zwracam się: Pani Sylwio, a nie np. Misiaczku Sylwciuszku Kubrysiuńciu.
A propos wpisów, uprzejme proszonko bez zmianeczek.
no tak słitaśne, że aż zostawiam komcia!
Ooo, mam tu też swoją rolę. Taką sobie… ale mam. Pozdr
Nie taką sobie, lecz kluczową;)
a mnie się nie podoba
tandeciarstwo – każdy tak umie…
Tak wiele wpisów pozytywnych o tym nieudanym poście – świadczy tylko o czytelnikach bloga..
Arturze, byłoby miło, gdyby Pan komentował wyłącznie teksty,
a nie komentatorów tekstów.
Jak Pan myśli, jak to świadczy o Panu i gdzie faktycznie mamy tu do czynienia z tandeciarstwem?
tak jest Piotrze, brawo!
Panie Piotrze
1.w necie mówimy sobie po imieniu
2.prezentuję subiektywne opinie – masz prawo mieć inne zdanie – pozwól mi się z Tobą nie zgadzać
3.Komentowany wpis dla mnie nie jest zabawny, uzasadniać tego nie muszę,
a komentarze służą nie tylko do budowania towarzystwa wzajemnej adoracji.
4.To blog w sieci zatem ostre sądy są tu absolutnie na miejscu…
Pozdrawiam
Artur Leszczyński
Panie Arturze
Ad.1 Arturze, jestem Piotr.
Ad.2 Z czym się nie zgadzasz, przecież to fakt, że bezzasadnie zadrwiłeś sobie z autorów komentarzy, których przecież nie znasz.
Ad. 3 Towarzystwo wzajemnej adoracji? Przebogatą masz Arturze wyobraźnię.
Ad. 4 Twoje sądy nie są ostre, przepraszam, są raczej tępe.
Pozdrawiam wzajemnie
Piotr Cackowski
i znowu jak dzieci… wezcie se te swoje zabawki i idzcie sie bawic do jakiejs innej piaskownicy, my tu po rozrywkie plaskom przyszli, a nie na hejty
i znowu jak dzieci, wezcie se te swoje zabawki i idzcie do innej piaskownicy, my tu po plaskom rozrywkie przyszli, a nie na hejty
Widzę tu taką dość popularną zależność. Nikt nie chce godzić się na tandetę, a na pewno nie tu. Poruszenie straszne i dyskusja ostra. Tylko po co gdy odchodzi się od tematu zbyt daleko. Czytając jeszcze raz ostatniego posta stwierdzam… widzę tu taki dar u Kubryńskiej. Nawet opis garderoby dobrze ubrany w słowa zachęca do czytania. Pozdr
Tak sobie tu „pieprzymy” o dyskusji pod tekst, a mnie niepokoi zdjęcie na wstępie.
To kubrynska?
A mnie skąd wiedzieć;)
Ze zdjęcia